Weszłaś do mego domu frontowymi drzwiami.
Cichutko , delikatnie ze smutną twarzą.
Pod swe skrzydła Cie wzięliśmy i się zadomowiłaś.
Z gracją omotałaś wszystkich.
W dwa lica grałaś , twarzy swej nigdy nie pokazałaś.
Zamęt wpedziłaś i ból zostawiłaś.
Rady dawałaś bo zabrać mi ich chciałaś.
Lecz tak nie da się zbyt długo tu pracowałam.
Kwiat naderwany , kartka pogięta lecz ciepłe serce i szczere chęci i wszystko się naprawi.
Miłością otoczę a chwasty zgniotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz