poniedziałek, 18 lipca 2016

Dreszcz

Dreszcz zimny przeszedł jej po rękach. Jej szczupłe ramiona nie miały siły już dalej brnąć w ten świat. A może to zmęczenie przecież ostatnio mało sypiała, przeżycia ostatnich miesięcy dawały się jej we znaki choć nie była do końca pewna. Sytuacja nie polepszała się i musiała przyznać się do błędów które w napływie frustracji, bezsilności ponownie popełniała. Nie umiejąc zapanować na mrokiem, który ją ogarniał poddawała się temu wszystkiemu  pomimo swojej nie chęci. Połowa jej zawsze płakała a druga rzucała piorunami na prawo i lewo język niczym wąż dawał upust jadowi, który się w niej kłębił i zatruwał od środka, żółci zwalczającej już w niej nie było pozostał żal, smutek, rozgoryczenie obecną sytuacja, wszystkim i wszystko było nie takie jaki za dawnych lat, miesięcy, tygodni.  Patrzył na nią tym swoim beznamiętnym, wręcz wrogim wrogim wzrokiem jego poczucie wyższości było wyczuwalne nawet gdy na nią nie patrzył. Znowu ogarnąć ją ten dreszcz nie wiadomo skąd zawiało chłodem z tą różnicą że tym razem łzy nie napłynęły jej do oczu, studnia wyschła czeka na nowy deszcz który zasili jednak wyczerpywalne kontenery wody. Uczucie pustki i skrępowania narastały, życie przestawało mieć na chwilę obecną jakikolwiek sens najchętniej położyłaby się i nigdy nie wstała, może i nawet wyszła i nigdy nie wróciła zginęła pod kołami rozpędzonego samochodu, tira na trasie szybkiego ruchu. Gdzieś jakaś cząstka niej wciąż wierzyła w jakieś nadprzyrodzone moce, które za pomocą machnięcie magicznej różdżki wszystko by zmieniły. Nie wiedziała co dalej, co dalej ciągle się jej ta myśl kłębiła, krążyła niczym rekin przy swej ofierze, niczym sęp nad padliną. Niestety tego nikt nie wie.