czwartek, 24 listopada 2016

Pogoda

Patrzyła w dal całkiem bez celu
W pochmurnym dniu wszystko było takie nie jasne i zimne
Słońce powinno być wysoko i ogrzewać jej zmarznięte ramiona
Stał za nią, Kilka metrów dalej, wiedziała , że nawet na nią nie spojrzy
Ku je zdziwieniu wyrwał ją z zamyślenia objął i pocałował w skroń
Ciepło przebiegło jej po ciele
Czyżby słońce wyszło zza chmur
Lecz to nie było to , wspomnienie przejęło jej umysł
Zastała się  w swojej wyobraźni
Błądzi wciąż po korytarzach przeszłości i nie wyjdzie z nich
Niczym w labiryncie tkwi
W lewo czy w prawo ma iść, przecież na przeciw nie da się wyjść
Ciągłe zakręty i skręty
Nie da się tak żyć
Siadła i płakała bo wyjścia nie widziała
Nad jej licem coś się zaświeciło, oby się to szybko zmyło
W cieniu zimna chce trwać niczym martwy ptak
Strumień na nią padł otarł łzę, podniósł ją
Droga już prostą była i nią podążyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz