poniedziałek, 7 listopada 2016

Dylemat

Dylemat

Bogowie w swym okrucieństwie spowici
Zacierają dłonie na kolejne ludzkie znoje
 Zakłady stawiają na okrągłym stole
 Zranić kogoś toć dla nich jest nic
Niech się człowiek głowi co z problemem zrobi
W jaka intrygę znów wplatany zostanie
Jak bardzo zranić delikatna osoba
Jaką kłodę pod nogi rzucić mu trzeba

Jak bardzo nie winne spojrzenia czy gesty miedzy ukrytymi kochankami są.
Jak to boli o bogowie jak to boli.
Biedna dusza, biedne serce i głowa co to wierzyć już w nic nie chce.
Oprawcy nie rozumni w swym postępowaniu są.
Ciągle się wyrzekają swych działań, swych nikczemnych dròg.
Nie widza ze ranią i niszczą wręcz kopia dla kogoś grób.
W swej istocie do niczego się nie przyznają
Ręce umywają.

A Ty człowieku cierp, bogowie zesłali Ci pewny trud.
Czy Ty podołasz mu?
Jak odróżnić szczery gest gdy on od oprawcy właśnie jest.
Kolejne kłamstwo? Czy szczery gest?
Jak znaleźć rozwiązanie jak oczyścić z tego wszystkiego się?
Tego nikt nie wie, nigdy nie wiesz gdzie kto i jaki jest.

 Umysł zakrzątniety szuka odpowiedzi,
serce rozerwane na strzępy
Dusza sponiewierana wręcz jest.
Stoisz istoto ludzka właśnie tu na rozstaju dróg.
O jutrzni podejmij decyzje swa i nią do swojego celu dąż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz