Wczesne letnie powietrze było naładowane zapachem kwiatów , traw i
nadchodzącej burzy. Deszcze byłby tym czego wszyscy pragnęliśmy od
dawna.
Czy aby na pewno ?
Chyba tylko jedna osoba
wyczuwała w tym powietrzu coś jeszcze. Coś co kryło się w niej od
dawna. Pociąg i tęsknota za czymś nie osiągalnym.
Tym czego w podołku jej brakowało tym czego nie mogła zapomnieć i jej serce wciąż utkwione było.
Jego
zapach był wszędzie. Nie mogła się tego pozbyć za żadne skarby tego
świata. Uczucie zniecierpliwienie narastało , lecz nie miało to nic
wspólnego z nadchodzącym deszczem.
Chodziła po mieszkaniu szukając czegos co nie przypominałoby jej tego za czym tęskni.
Czuła
na swoim ciele jego dłonie ciepłe i delikatne. Te które teraz nie
chciały jej tak jak kiedyś dotykać. Tak delikatnie , z zamysłem
następnego kroku. Pamiętała na swojej szyi jego delikatne lecz wymowne
pocałunki , które wskazywały na jedno. Jego dłonie krążące po jej nagim
rozpalonym ciele. Palce które błądziły po linii żeber , aż do ud. Silne
dłonie podtrzymujące ja w momentach ekstazy. I ten śmiech ciepły i
gorący , rozmowy , które wskazywały , że wszystko jest dobrze. Namiętny
pocałunek na zakończenie upojnej chwili zapomnienia.
Brak jaki
odczuwała rósł i zamieniał się w frustracje a ta w nie ogarniętą złość. A
ten nie był tylko fizyczny ale i psychiczny. Wszystko było nie tak.
To tylko jej walka z sobą samą. A może to ta pogoda tak na nią wpłynęła ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz